dom -->trynek -->bojkow -->smolnica -->sosnicowice -->kozlow -->dom
W planie byla czerwionka leszczyny i dwie duze GOOOORY (haldy) majaczace w oddali ale pogoda zaczela sie psuc, po drugie mialem problem ze znalezniem tras XC, a jechac po drodze mi sie nie chcialo.
pierwsze podejscie nieudane zobaczymy jak bedzie dalej :D
Wycieczka z domu przez pola na sikornik, tam krotka przejazdzka wzdluz autostrady, wizyta na igrach :D z ktorych zaraz beda zdjatka i do domku.
Wyjazd bardziej na rozruszanie sie i odprezenie (alternatywa dla pisania pracy licenc.:P ) no i sprawdzenie nowego sprzetu ( buciki plus pedaly hybrydy SPD) i jestem zadowolony :P
Rower i ja :D
on byl tylko troszke wyzej ode mnie :P no zdecydowanie nie lubie jezdzic pod slonce, a on chyba tak :P
Na wielkim kaaacu wyruszylismy z ustronia w strone malej czantori. tam udalo nam sie natrafic na szlak rowerowy :P z oznaczeniem "uwaga bardzo trudna droga gorska" spojrzelismy po sobie i pojechalismy okazalo sie ze owa droga gorska to byl najprzyjemniejszy odcinek ktory pokonalismy tego dnia :P zboczylismy z niego i zarnym szlakiem weszlismy na Mala czantorie, rowery na plecach i jazzzzda :D moze i dalo sie podjechac ale my nie dalismy rady :P z tamtad grania na WIelka Czantorie chwilka przerwy. i czerwonym szlakiem na beskidek. Jak zawsze w najgorszym miejscu nikt sie nie odwazyl zjechac. z tamtad na Soszow. pozniej mordercze podejscie na stozek... :D a z tamtad to juz sama przyjemnosc czyli prawie caly czas w dol do przeleczy kubalonka. tam przesiedlismy sie na asfalt i bilismy maksymalne predkosci na licznikach, z uwaga na sporo zakretow :P
To bylo brutalne spotkanie z rzeczywistoscia :D wyruszylismy z ustronia na Rownice. Sporo bylo pchania i wnoszenia rowerku ale radosc na szczycie ogromna. Oczywiscie nie wjezdzalismy droga lecz szlakiem turystycznym chyba nawet czerwonym :P z tamtad ruszylismy na Orlowa. i to byla kupa frajdy sporo fajnych szybkich zjazdow i test dla amorka :D, ktory spisal sie znakomicie... dalej na trzy kopce a z tamtad juz prosciutko w dooooolll.... i tutaj okazalo sie ze moje chamulce jednak nie do konca wystarczaja zeby w razie potrzeby dzialac tak jak powinny :P ale nikomu nic sie nie stalo i to byo chyba najwazniejsze :P
Woow :P zastanawiam sie gdzie bylismy :P zaczelo sie od krotkiej petli po lesie w okolicy osiedla warynskiego, miedzy ul. kozielska a ostropa :P kazdy kto kiedys tam byl na penwo ta trase zna, a pozniej na sikornik i przez pola i pagorki do az do pszczynsckiej, aczkolwiek baaardzo dziwna droga, pozniej udalo nam sie przebic do bojkowa... z ucieczka po torach :P pozniej wzdluz autostrady do knurowa, i kawalek dalej powrot przez sikornik... i tu zaczely sie male schodki :P zlapalem gume :D:D kilometr na piechote do stacji benzynowej poniewaz nikt z ekipy RWR PWR nie mial przy sobie pompki :P a nadmienie tylko ze detki mielismy az 2 :P pozniej szybki powrot do domu przez miasto...
Jak na drugi dzien, po dluuuuugiej przerwie to tylek boli mnie strasznie :P
eee.e.ee...ee ja zawsze niesmialy bylem :P po dlugiej przerwie powrot do rowerku tym razem XC :P zobaczymy co z tego bedzie :P plany sa ambitne wiec byc moze uda sie ambitnie :D trzymajcie kciuki!!!